Kochani! Witam Was serdecznie! Kolejna, dość długa przerwa...Ale teraz tylko takie będą. Nie dam rady wstawiać rozdziałów dwa razy w miesiącu. Teraz będzie radocha, gdy rozdział pojawi się raz na miesiąc...Uwierzcie, inaczej nie dałabym rady w ogóle...
Pytam się Was teraz grzecznie, co u Was słychać. Jestem ciekawa, czy wszystko dobrze. Układa Wam się? W miarę? Nie jęczycie na życie? Nie jest tragicznie? Uśmiechacie się chociaż? Mam nadzieję...Ostatnio wokół znajomych dostrzegam takie depresje. Liczę, że u Was ich nie ma. Opowiadajcie, co u Was... Ten brak kontaktu działa na mnie źle. Trzeba to naprawić...
A teraz odsyłam do rozdziału. Mam nadzieję, że sprawię Wam radość...
Słodki Boże. Zamknęłam
oczy. Ale wcale nie w obawie, że spod powiek wyciekną mi grochowate łzy. Po
prostu nie miałam odwagi patrzeć na to pomieszczenie. Nie miałam ochoty patrzeć
na świat, który otaczał mnie z każdej strony. Odechciało mi się żyć w
jednej chwili. Złość, smutek, udręka, nienawiść, żal i pretensja. Tkwiły we
mnie, siąknęłam to wszystko jak biszkopt likier. Byłam zatruta złością. Nie
chciałam być w posiadaniu tych informacji. Teraz byłoby mi lżej, gdybym nie
czytała tych zapisek. Byłabym nieświadoma. Kiedyś Jake mówił „ Mniej wiesz,
lepiej śpisz”. Z rezygnacją pokiwałam głową – miał całkowitą rację. Zawiedzony
wzrok spuściłam na poduszkę. Nie miałam już nawet siły płakać. Po co? Czy słone kropelki ściekające po policzkach cokolwiek zmienią? Zbawią świat? Uwolnią
psychikę Harry’ego od uzależnienia? Nie mogłam zrobić nic. W tej jednej chwili.
W momencie, kiedy serce rozkruszało się przeraźliwie boleśnie na kawałki. Byłam
rozerwana. Tak po prostu – między rzeczywistością, między tym, co działo się
naprawdę, a tym, jak chciałabym, by było. Ujarzmiona niepewnością i żałując
czynów wpatrywałam się w pościel. Zamknęłam zeszyt z cichym powiewem wiatru,
odkładając go na poszewkę. Wstrzymałam oddech i zamarłam, czując dużą, ciepłą
dłoń na swoim ramieniu. Minęła chyba minuta. Długa, tragicznie długa minuta.
Potem podniosłam wzrok i przekręciłam szybko szyję. Zbolały, zawiedzony,
skruszony, mieszający wszystkie uczucia wzrok Harry’ego. Szaleńczo puste,
zielone tęczówki. Zatrzymało mi się serce. Zamarło w piersi, a potem wybuchło
pożarem bólu. Jak ja mogłam mu to zrobić, na litość… Jak mogłam sprawić, ze w
Jego oczach zamieszkał ból. Zawsze robiłam wszystko, co tylko mogłam, by tylko
odgonić od Jego postaci ból i to, co złe. Tymczasem zrobiłam to, co zraniło Go
wcale nie lekko. Prawie udławiłam się własną śliną. Nie wiedziałam, jak mam
spojrzeć mu w oczy. Co zrobić, by nie zacząć płakać. Unosiłam delikatnie głowę
w stronę Jego twarzy. Między palcami wciąż trzymałam zeszycik. Parzył mnie w
skórę…
- Harry…
Nawet nie drgnął. Jego
zbolały wzrok był gorszy od ciszy. A ta cisza…Paraliżowała, jak żadna inna. Ta
była gorsza niż te wszystkie cisze, które trwały kiedykolwiek między mną a
Harrym. Szept zdławiłam momentalnie. Co miałam powiedzieć? Jak się usprawiedliwić…Jak
bez słowa wstać i wpaść mu w ramiona, podczas gdy nie mogę nawet drgnąć.
- Harry…Już nawet nie
chodzi o to, że mnie okłamałeś. Tu chodzi o to, że Ty się zabijasz… A zabijając
siebie, zabijasz i mnie. A z tego wynika – wskazałam na zeszyt, gdzie pisał, co
do mnie czuje – Że tego byś nie chciał…
Kolejny raz nie
zareagował. Nadal trzymał cieplutką dłoń na moim ramieniu, tępo wpatrując się w
moje oczy. Drżałam już całkowicie, kiedy dostrzegłam, jak przełyka ślinę i
próbuje unormować oddech.
- Nie chcę superbohatera…
- Zaczęłam powoli, przerywając głuchą ciszę moim chrypliwym głosikiem, próbując
zapanować nad przyśpieszonym od zdenerwowania oddechem. Nie umiem panować nad
emocjami. Nie wtedy, gdy czuję Jego obecność. Nie wtedy, gdy czuję dotyk… - Nie chcę ideału, który jest silny i zawsze
sobie radzi. Nie potrzebuję kogoś, kto
zawsze będzie taki, jak tego oczekuję. Harry, chcę po prostu Ciebie, ale bym mogła Cię mieć,
muszę zmusić Cię do zrezygnowania z narkotyków. One zabierają mi Harry’ego. One
zabierają mi Ciebie, czy Ty to rozumiesz? – wychrypiałam, wypuszczając z dłoni
zeszycik. Położony na poduszce, został tam, a ja podniosłam się z łóżka. Jego
dłoń ułożona na moim ramieniu zjechała bezwładnie i obiła się o nogę. Spuścił
głowę. Nie wiem, czy zawiedzony, czy zawstydzony, czy…Zamrugał oczami, musiały
Go boleć od długiego niemrugania. Nie odpowiedział na moje słowa nawet
skinieniem głowy. Nie słyszałam, jak
oddycha. Widziałam tylko, jak Jego klatka piersiowa unosi się pod cienką
warstwą koszulki. Westchnęłam przeciągle, odwracając głowę w bok i marszcząc
czoło. Co mam robić. Co ja mam robić… Wypuściłam powietrze ze świstem i
ponownie zerknęłam na Jego twarz, bladą i skwaszoną. Był smutny – przecież to
logiczne. Odkryłam Jego tajemnicę. Krył przede mną tak ważne rzeczy. Bolały
mnie te sekrety. Bolały bardziej, niźli ból, jaki mogliby mi zadać, wbijając
nóż w brzuch. Bolało… Ale czy gdyby Harry powiedział mi o tym, że jest
uzależniony, bolało by mnie mniej? Nie sądzę tak…
- Harry, pamiętasz, jak Ci
kiedyś powiedziałam, że jesteś dla mnie jak powietrze? – wyszeptałam, biorąc Go
delikatnie za dłoń. Jego szorstkie palce były idealne, gdy zaczęłam miażdżyć je
swoim dotykiem. Przejechałam koniuszkiem palca po wierzchu dłoni Harry’ego,
wodząc po wypukłej żyle. Nabrał
powietrze przez nos, kierując spojrzenie na moją dłoń gładzącą lekko Jego
kciuk. Odważył się spojrzeć mi w oczy. Niepewnie. Z lękiem, jakie chowa w
oczach małe dziecko, które napsociło. (Akuku! Tu Kasiek. Sprawdzam, czy wszyscy czytacie całość...Taki kaprys miałam. Jeżeli doszliście do tego momentu, napiszcie mi w komentarzu, jaką pijecie herbatę! Jestem smakoszem i może znajdę jakiś nowy smak? Calusy! Ja szpieg! ; )) Jego szmaragdowe teraz, błyszczące od
zawodu i ciemne od powiększonych źrenic oczy. Zatopione w moim spojrzeniu…
Zapomniałam, co miałam dalej mówić…Ta zieleń rozpraszała. Przejechałam
delikatnie opuszkiem palca po wewnętrznej stronie Jego ręki, nie przerywając
kontaktu moich szarych tęczówek z Jego zielonymi. – Narkotyki mi Ciebie
zatruwają. Sprawiają, że powietrze, którym oddycham jest toksyczne. Nie mam czym oddychać. Duszę się…
- I niszczę nas, bo kiedy
ty się udusisz, ja bez ciebie nie dam rady… - wymamrotał prędko, a jeden z
kręconych kosmyków opadł mu na czoło. W duszy przytaknęłam na Jego niepewne
słowa.
- Widzisz? Dlatego tak się
boję…
- Potrzebna nam maska
tlenowa, Amira…
- Potrzebna nam silna
wola… - odparłam, patrząc mu ciepło w oczy. Patrzył na mnie niepewnie. Wahał
się lekko, ale nie byłam w posiadaniu informacji, które sprawiłyby, że
wiedziałabym, przez co jest tak niezdecydowany. Myślałam, że mój dotyk
spoczywający ciepłem na Jego dłoni pomaga. Moje oczy były łagodne dla Niego.
Cała byłam łagodna… Dla Niego.
- Potrzebny mi Twój…-
wyszeptał. A mnie przeszły ciarki. Od dołu pleców, aż po sam kark, gdzie włoski
stanęły dęba. Wszystkie gesty, słowa, spojrzenia Harry’ego kochałam. Moje serce
przyśpieszało, pieniąc krew, gdy tylko mogłam czegoś tak cudownego doświadczać.
Kochać człowieka to znaczy akceptować jego wady. Kochałam całego Harry’ego. Od
czubka głowy usianej gęstymi, błyszczącymi lokami, aż po sam dół Jego ciała,
gdzie w dużych butach chował swoje „słoniowate” stopy. Ale ponad wszystko nie cierpiałam,
gdy szeptał…Uwielbiałam, gdy mówił cichutko. Gdy Jego głos był przyciszony, gdy
każda nutka brzmiała tak, jakby zaraz miał umilknąć. Ale kiedy Harry
szeptał…Dostałam szału przerażenia w oczach. Szept z ust kędzierzawego kojarzył
mi się z niemocą. Harry szeptał wtedy, gdy coś Go bolało. Szeptał, gdy był w
niemocy. Szeptał wtedy, kiedy z czymś sobie nie radził, a głos grzązł mu w
gardle… - Potrzebny mi twój – powtórzył cicho, bardziej pewnie, patrząc w amoku
na moje spierzchnięte usta.
- Mnie też…
Pocałowałam Go zachłannie...
Rozdział raz na miesiac? ;( tyle czekania przede mną. Ale będę czekać wytrwale, bo kocham to opowiadanie i każde słowo, które tu piszesz. Znalazlam "Zapach marzenia" dzięki zwiastunowi na yt, który swoją droga jest cudowny i ogromnie się ciesze, ze postanowiłam tu zajrzeć. Czytałam mnóstwo opowiadan i muszę przyznać, ze twoje jest jednym z najlepszych. Jak wydasz książkę możesz być pewna, ze ją kupię. ;)
OdpowiedzUsuńJa pije herbatę Lipton jabłko cynamon jest pyszna i cudownie pachnie. ;)
Cześć Kasiu!:) Bardzo się cieszę, że w końcu się odezwałaś i coś dodałaś bo zaczynałam się martwić o Ciebie:) Co u mnie? Czasem jest lepiej, czasem gorzej jak wszędzie. Ale dzięki Tobie chyba coraz lepiej - pomimo naszej krótkiej internetowej znajomości :) Jeszcze kiedyś się na pewno odezwę i nadrobimy te stracone dni :) Ale opowiadaj co u Ciebie? Mam nadzieję, że nie poddałaś się tak jak mi to obiecałaś i wszystko dobrze się układa - albo przynajmniej jest na dobrej drodze do tego :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - to cóż mogę powiedzieć jest świetny - jak zawsze z resztą. Podobało mi się to, że w końcu Amira była tą osobą która przejęła inicjatywę w rozmowie. Strasznie żałuję, że rozdziały będą pojawiać się tak rzadko - ale lepsze to niż nic :)
P.S. co do herbaty - kocham zieloną z różnymi dodatkami - ale najbardziej do gustu przypadała mi w połączeniu z różą : )
Całuję ciepło Karolina :)
Ćwiczysz moją cierpliwość Kasiu. Przeczekałam ten czwartek i traciłam nadzieję, a pewnie po prostu pominęłam zapach marzenia przy cogodzinnych oględzinach nowych rozdziałów...
OdpowiedzUsuńTaki temperamentny ten Harry. Nie zezłościł się na Am, gdyż czytała jego sekretny dzienniczek. Ja bym odebrała co moje, dorzucając stosownych rozmiarów wiązankę przekleństw i obraziła na cały świat. Tylko, że ja to Hazz... Może on tak po cichu się gniewa? Albo go wstyd zżera, bo okłamał Amirę co do narkotyków? Cóż, przynajmniej się odezwał i poprosił o pomoc. Bo to była w pewnym sensie prośba o pomoc, tak?
Co u mnie? Przybyło mi kilka siniaków na nogach. A mówiąc kilka, mam na myśli trzy wielkie śliwy w okolicach kolan. Kamila zaczęła ćwiczyć na wf-ie, ale tak solidnie, że nauczycielka przecierała oczy ze zdumienia, gdy nie zrobiłam parodii z rozgrzewki. Trochę płakałam przez ten czas, miałam dziwne przygody z pewnym dziwnym panem, pokochałam kilka świetnych dziewczyn, które bardzo mi pomogły.
Co do herbaty... Jestem wierna zielonej herbacie z pomarańczą. To moja faworytka, którą kocham nad życie. Natomiast herbatka z dzikiej róży kojarzy mi się z dzieciństwem... Ale z zapachem marzenia będzie mi się kojarzyć herbata, którą rozlałam, gdy okazało się, że Jackob jest gejem. Taa...
Kocham Cię Kasieńko i mam nadzieję, że u Ciebie jest lepiej niż u mnie.
Kama
xx
Raz na miesiąc=smutek, ale rozumiem sama mam masę rzeczy na głowie, a każdy rozdział to dla mnie chwila przerwy tym bardziej szkoda, że będzie tak rzadko :( A co do tego rozdziału oczywiście niesamowity, warto było czekać <3 Jeśli chodzi o herbatę to jej nie lubię, no chyba, że z sokiem malinowym wtedy mogę jej wypić kilka wiader ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze słowa tego rozdziału idealnie pasują do tego, co czuję. Słodki Boże!
OdpowiedzUsuńNareszcie kolejny rozdział! Jeej! Oczywiście rozumiem, że masz wiele spraw na głowie dlatego nie możesz częściej dodawać :(
Jaką pijemy herbatę? Szczerze, to podłapałam od ciebie taką pewną... Jak w lato pisałaś, że lubisz jaśminową. I ja zaczęłam ją pijać, więc... wybacz. Nie podłapiesz nowego smaku :)
"I niszczę nas, bo kiedy ty się udusisz, ja bez ciebie nie dam rady…" na tym momencie autentycznie serce zabiło mi ze dwa razy szybciej. Zawsze jak czytam jakieś opowiadanie i tam jest taki cudny moment... Za bardzo się wczuwam cholercia.
Przypomniało mi się coś. Miałam Ci podesłać pewien link...http://gotta-be-youxx.tumblr.com/post/48705567544/to-zdjecie-w-jakis-dziwny-sposob-przypomina-mi-o Za cholerę nie wiem czemu, ale ta dziewczyna przypomina mi Amirę. Oczywiście, Amira w moich 'wyobrażeniach' gdy czytam jest... nieco chudsza, ale... No nie wiem, no tak jakoś! Może Tobie też się spodoba :D
Umarłam i powstałam...JEST ROZDZIAŁ !
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Zaskoczyłaś mnie kochana Kasiu i to już nie pierwszy raz.Jest magicznie tak jak zawsze, kiedy czytam Zapach Marzenia.
Mało ważne jest, że rozdziały będą rzadsze. Liczy się to, że Nas nie zostawiasz i rozdziały wciąż będą się pojawiać <3
Herbata ? Hmm smaczna jest zielona z grejpfrutem lub z ananasem. Czasem lubię też napić się białej : )
Ps. "I niszczę nas, bo kiedy ty się udusisz, ja bez ciebie nie dam rady…" - ten kawałek sprawił, że miałam ochotę ryczeć jak dziecko.
naprawdę nie mogłam się doczekać. dalej nie wierzę, że taka dojrzała osoba jak Ty zdecydowała się zacząć pisać opowiadanie o chłopaku, którego oglądamy w telewizji, słuchamy w radiu... o chłopaku, którego prawie nikt nie zna ( wiesz w jakim sensie ) i który po prostu należy do kolejnego boybandu, który przeminie szybciej niż Ty napiszesz tu epilog. czasami mam ochotę płakać jak to czytam. mam ciężki okres, rozczulam się przy serialach, książkach czy filmach. i wiesz co? cieszę się, że mogę to robić czytając zapach-marzenia. zupełnie zatapiam się w toksycznym życiu Amiry.
OdpowiedzUsuńkończąc, mam nadzieję, że u Ciebie lepiej niż u mnie. spełniaj się.
P.S. odnośnie herbaty... russia lipton jest całkiem niezła. c;
Nie każ mi czekać miesiąca na ciąg dalszy! Błagam Cię! To będą dla mnie katusze!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest dla mnie jak narkotyk i uzależniam się od niego z każdym przeczytanym rozdziałem .. co ja mówię, z każdym przeczytanym słowem, a nawet literą. Usycham kiedy nie mogę przeczytać następnego rozdziału, czekanie mnie wyniszcza, staję się nieznośnie roztargniona. Kocham to opowiadanie, a raczej powiedziałabym nawet - dzieło sztuki. Kocham je z każdym moim kolejnym ciężkim oddechem. Kocham Ciebie. Kocham za to, że piszesz, za to, jak piszesz. Uważam, że jesteś niesamowitą pisarką, potrafisz doskonale przekazać wszystkie emocje i uwierz mi wiem o czym mówię.
Jestem Twoją fanką od pierwszego rozdziału, mimo, że przeczytałam go dość późno.
Cieszę się jednak, że trafiłam na Twój blog i wierzę, że musiałam odwiedzić, przeczytać tyle opowiadań, żeby w końcu dotrzeć tutaj. "Nie żałuję Ciebie".. Nie żałuję ani sekundy spędzonej na lekturze twoich bezbłędnie dobranych, starannie dopracowanych słów.
Bardzo Cię podziwiam i mam nadzieję, że nie zaprzepaścisz swojego talentu, a będziesz go szlifować. Nie przestawaj pisać. Czekam z niecierpliwością i ciarkami przechodzącymi mnie na wskroś na następny rozdział. Pozdrawiam. Twoja Hariette.
Kasiek wrócił! ;D Kochana czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że pozostawiłaś nas na pastwę losu już w marcu.. bez słowa, tak się o Ciebie martwiliśmy. Czy ona żyje? Może udusiła się skarpetką, albo kręci się na obrotowym krześle i wpadła w dziurę w czasoprzestrzeni i nie może przestać... jezu! Martwiłam się! Nie pisz rozdziałów, ale pisz co jakiś czas co u Ciebie, poradzimy sobie przez cały miesiąc bez Zapachu Marzenia, ale dobrze wiedzieć czy u Ciebie wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńRozdział jest piękny ... taki .. noo .. piękny. Mimo całego smutku, żalu jest strasznie romantyczny i taki hmm.. ulotny. Bardzo fajnie się czytało. Piszesz bardzo delikatnie i nadal nie wiem jak to robisz.
Co do pytania to ... u mnie wszystko ok, dalej staram się otrząsnąć po koncercie chłopaków w Berlinie na którym miałam przyjemność być (!), w szkole strasznie mnie cisną, ale żyję ... bo chyba muszę... tak trzeba.
Na wszystkie smutki pomaga ciepła EARL GREY Z DUŻĄ DAWKĄ CUKRU... jakby co... nie żebyś pytała ;D hehe Piort Żyła.
Mam nadzieję, że Amira pociągnie Harrego za rękę i poderwie z dna.. oby ... i mam nadzieję, że Real Harry Styles dobrze radzi sobie ze sławą, o ile to możliwe i na ile to możliwe.
Kasiu! Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam bardzooo mocno, wal przez to życie, wierzymy w Ciebie i wszyscy trzymamy kciuki!
Beata
czerwona o smaku grejpfrutowym najlepsza ;)
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział!
AKUKU!
OdpowiedzUsuńFigową , przepyszna.
Wracając do rozdziału , nie jestem najinteligentniejszą formą życia więc skomentuję to najprościej na świecie : adkgfaiognadfigjnmkxnchfdmnjsdmnfiai
Jezu tak pięknie piszesz, boże jak ja ci zazdroszczę *_*
Większość opowiadań odpuszczam po dłuższym czasie bez rozdziałów ale tego wytrwale sprawdzam codziennie. Amira i Harry forever <3
Pozdrawiam i życzę weny I WIECEJ CZASU!
naataliey
Na początek może o herbatce, bo potem to jak nic zapomnę. No więc szczerze mówiąc nie cierpię tego napoju, sama z siebie nie zrobię sobie i się nie napiję, chyba że już jestem u kogoś to z grzeczności, bo nie chcę robić z siebie dziwadła c: Rozdział przepiękny, opisy niesamowicie wzruszające i to wszystko napisane z taką lekkością. Zazdroszczę ci tej umiejętności. Końcówka... brakuje mi słowa. Amazing, nie ma co owijać w bawełnę. Co u mnie? Nudy po prostu, więc nadrabiam zaległości w czytaniu opowiadań :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, buźka, cześć ♥
@loudmint
http://skip-the-sky.blogspot.com/
nie lubie herbaty xd . Rozdział jest boskiiiiiiiiiiii <3
OdpowiedzUsuńHmm... Od czego by zacząć? A już wiem! Zaczęłam czytać to opowiadanie dosłownie kilka dni temu, miałam przed sobą długie, fantastyczne trzydzieści rozdziałów. Gdy czytała każdy rozdział zastanawiałam się jak można wszystkie emocje przelać na papier? Jak można mieć tak wielki talent? Widać ile musiałaś się napracować by napisać tak piękne rozdziały. Fabuła idealna, zaskakująca, gdy zaczęłam czytać Z.M. nie mogłam odciągnąć się od niego. Prawdą jest, że rozdział pojawia się raz w miesiącu, ale jak już się pojawi to jest coś genialnego! Rozdział wspaniały (brak mi słów by opisać ten rozdział, a prawdę mówiąc to by opisać całe opowiadanie )
OdpowiedzUsuńProszę Kasieńko, nie tłumacz nam się dlaczego rozdział jest tak późno, bo doskonale wiemy, że masz własne sprawy, problemy i to szanujemy. ( I tak zrobiłaś dla nas wiele np: zaczęłaś pisać to cudo).
Co do herbaty to kocham wszystkie. Piję je nawet w lato gdy jest 30 stopni.
Do pytania co słychać,to powiem a raczej napiszę, że jest w miarę ok. Tylko kłócę się z rodzicami, ale to nic. Zaraz im przejdzie. Niedługo koniec roku, więc teraz na spokojnie. Oczywiście ostatnie poprawki, ale to pikuś.
Pozdrawiam. Życzę weny. Miłych ostatnich chwil w tym roku szkolnym.
Smiało mogę powiedzieć że zakochałam się w tym opowiadaniu, w Twoim stylu pisania, w tym jak przedstawiasz uczucia bohaterów. Kiedy oni płaczą-ja tez, ponieważ to wszytsko ejt takie prawdziwe i dobrze opisane. Jednym słowem: GENIALNE!
OdpowiedzUsuńZnalazłam to opowiadanie wczoraj i dzisiaj kończe przy trzydziestym rozdziale. Płaczę już po 10 rozdziale. Przy 8 miałam ochotę się zatrzymać przez to jaki Harry był obojętny. Ale pokochałam Am i Jego. Ich miłość sprawia, że brakuje mi mojej. Chce spotkać kogoś, kogo zapach będzie powodował marzenia. Płaczę rozumiesz? Płaczę, bo Twoje opowiadanie to dzieło. Chciałabym w tak piękny sposób ukazywać własne uczucia. Czuje rozpacz i szczęście. Smutek spowodowany, że teraz będę oczekiwać na następny rozdział. A radość, iż los, marzenie spotkania wspaniałego opowiadania spełniło się. Dziękuje Ci. Pokazałam mi na nowo jak wygląda miłość, jak człowiek nie zwraca uwagi na otaczający go świat przy tak wielkim uczuciu. A poświęcenie głównej bohaterki najlepiej ukazane jest jej ciągłym oczekiwaniem w hotelowym pokoju. Mogę tylko prosić i czekać, aż w końcu jedno z nich będzie chciało porozmawiać o ich związku. Brakuje mi ich rozmowy, dialogu. Bardzo mi to przypomina film, który kiedyś oglądałam 'Like Crazy', czytając Twoje opowiadanie, widzę właśnie dużo podobieństw ;d Jeszcze raz dziękuje i życzę weny! @feelsohighxo
OdpowiedzUsuńZapomniałam dopisać, że oczekuje Go teraz. Chce żeby wszedł do tego mojego pokoju i dał mi swój zapach. Sprawił, abym uspokoiła rozpacz po przeczytaniu Twojego opowiadania. Sprawiłaś, że na nowo pokochałam tego chłopaka. @feelsohighxo
UsuńCzerwona o smaku pomarańczy i cynamonu, lub wanilii i miodu. Boska. :) Cudowny rozdział. Brawa dla autorki.:3
OdpowiedzUsuńMiśka. xoxo