wtorek, 24 lipca 2012

Trzynasty

     Kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie, wzorowałam się na swoich doświadczeniach " miłosnych". Pisałam, czując to uczucie na swój własny sposób. A przede wszystkim - tak  się wyżywałam. Bo coś mi w tym uczuciu z pewną osobą nie wyszło, bo nie było tak, jak miało być, bo zauroczenie okazało się pomyłką zarówno z mojej strony, jak i tej drugiej. Pisząc "Zapach Marzenia" wyrzucałam z siebie resztki tej miłości. Uwalniałam się od ładnego uczucia, które było dla mnie toksyczne. Bo kto lubi kochać bez wzajemności? Kiedyś Zayn powiedział coś w ten deseń - " Kochać kogoś, kto nie kocha Ciebie, to jak czekanie na  peronie na samolot..." Tak więc ja nie chciałam czekać na ten pieprzony samolot. Pisanie przynosiło ulgę - zjadało moją frustrację, moje wkurzenie, moją bezsilność. Moje wszystko to, co złe. A na dodatek przynosiło coś, co spodobało się innym - podobno fajne opowiadanie. Uwalniałam się, uwalniałam, odżywałam, stawałam się coraz szczęśliwsza. Teraz z ręką na sercu mogę powiedzieć, ze jestem szczęśliwie wolna od uczucia, które mnie zżerało od środka, jak pasożyt. Ten etap Wam się nie spodoba, bo to oznacza, że nie mam ochoty na pisanie. Naprawdę - uciekło mi to wewnętrzne coś, co kazało siadać i pisać o Amirze i Harry'm. Już Wam o tym pisałam kilka rozdziałów wstecz. Byłabym zdruzgotana, gdybym nie miała zapasowych rozdziałów. Ale mam zapas, czyli jesteśmy uratowani. A poza tym, pewnie mi ta frustracja miłością wróci - więc będę pisała dalej, nie zniknę. Trochę mi szkoda Harry'ego - utożsamiam Go z kimś, kogo kochałam całym sercem. To źle, bo ta osoba wyjątkowo pozytywną postacią nie była. Harry ma jednak szczęście, że Go uwielbiam, dlatego w opowiadaniu dałam mu ogromne serce, pełno czułości, miłości i wszystkiego to, co najlepsze. Jeszcze tego nie zauważyliście, bo to początkowa faza Harry'ego, ale gwarantuję Wam, że spotkacie się z dobrocią Stylesa. Kończę to pieprzenie, kończę... 


     Jakbym Wam miała dziękować z osobna, to by mi czasu chyba nie starczyło. Poważnie mówię - jak czytam Wasze komentarze to się autentycznie rozpływam. Ostatnio usiadłam z Mamą i czytałyśmy we dwie, te wszystkie Wasze miłe słowa odnośnie opowiadania, opinie na temat bohaterów i tego, co oni tam wyprawiają. Ja leżałam zdechła z " dumy i niedowierzania" na stole, a Mamuśka czytała. To strasznie miłe. I nadal ( Chyba nigdy nie przywyknę....) nie przywykłam do tego, że tak fajnie odbieracie opowiadanie. To cholernie motywujące. Każdej osobie jestem niemiłosiernie wdzięczna za opinię. Kasiula, Pattie Paynephone, cudowna Prudie, niezastąpiona Jashia, Kramelek, Karolina, fenomenalna Kredka,Ania i Elipse ( Która swoim komentarzem sprawiła, że tu piszę tak szybko, bo miałam tak rychło rozdziału nie dodawać...) - wszystkim Wam jestem wdzięczna. Zaczęłam Was traktować jak "rodzinę"! ; ) 


Muzyka


      Rzuciwszy na jasną, drewnianą podłogę dwie bluzki, zmarszczyłam czoło i ruszyłam szybkim krokiem w stronę drzwi wejściowych. Wyszłam z sypialni, ocierając się o beżową kanapę, przemknęłam prędko przez kuchnię, aż do korytarzyka. Drapiąc się po głowie, szarpałam klamką, by sprawdzić, po co znów zjawia się u mnie Jacob. Bo że to on właśnie stoi za moimi drzwiami miałam jak w banku. Otworzyłam szerzej drzwi. Tak jak się tego spodziewałam, za mahoniowym skrzydłem stał mój wierny przyjaciel. Nakrywał głowę jedną z londyńskich gazet, próbując ochronić swoje włosy przed deszczem. Doskonale wiedziałam, jak bardzo boi się tego, że pod wpływem deszczowych kropel jego kosmyki zaczną się wykręcać w przeróżne strony. Skinęłam mu na powitanie, chowając się w głąb mieszkania i zapraszającym gestem machając. Wyczuł bluesa raz dwa. Badawczy wzrok przykuł do mojej twarzy. Poczułam się niezwykle osaczona. Zatrzasnął za sobą drzwi i już miał pytać, co się stało. Nie udało mu się to. Pobiegłam prędko do sypialni. To właśnie w jej zakamarkach pakowałam prędko swoje ubrania. Pakowałam całą siebie. Tylko serca nie musiałam pakować. Przecież było z Nim. Tam, w tym całym Toronto. Było z Harry’m…
Doskoczyłam zgrabnie do dwóch bluzek, które wcześniej upuściłam na posadzkę. Składałam je skrupulatnie w kostkę, gdy Jacob stanął w progu. Zgromił mnie wzrokiem swoich orlich, szarych oczu. Spuściłam oczy na trzymaną na kolanach bordową bluzkę. Zaraz zacznie się burza. Potężna… Skuliłam się, przygotowana na zabójczy atak.
- Mam wielką, ogromną nadzieje, że ty robisz tylko remanent w szafie, Amira…
A prawda jest jaka? Że robię wielki remanent w swoim życiu. Na jedną sekundę zaatakują mnie miliony emocji. Co noc budzę się z nowym, przerażającym koszmarem. I kolejny raz będę musiała udusić w sobie strach, wsiadając do potężnej, metalowej rury zwanej samolotem. Ale tego chcę i właśnie z tego powodu pakuję ubrania... Zagryzłam wargę. Chłopak stał w jednym miejscu nieugięcie. A to oznaczać mogło jedno. Domyślił się właśnie w tej chwili. I przeżywa wewnętrzny huragan. Jak zaraz rąbnie… To nie będzie co zbierać z moich szczątków ciała. Może jedynie marnie wyglądające zwłoki. Myślę, że pewien członek zespołu One Direction  nie będzie usatysfakcjonowany… Takimi małymi skrawkami ciała…
- Am, znów to robisz! Znów jesteś na każde jego polecenie! Na każdy rozkaz!
Krzyknął tak głośno, że musiałam  podskoczyć. Zwyczajnie musiałam poderwać przerażone ciało. Bluzka wymsknęła mi się z palców. Właśnie takiego Jacoba cholernie się bałam. Nigdy nie umiał opanować krzyku. Jeżeli chodzi o Harry’ego oczywiście. W takich chwilach, jak ta, która trwa, budziło się w nim diabelstwo piekielne. A we mnie rodziła się chęć rzucenia bluzkami o podłogę. Nie lubiłam takiego szatyna. Chciałam się zerwać i wybiec na jedną z ulic Londynu. Tak bardzo chciałam, żeby na mnie nie krzyczał. Przecież wie, że podniesionym głosem wiele nie zdziała. Zasadzi we mnie tylko sadzonkę strachu. A ma dobrą świadomość, ze wyplewić taki chwast jest niesamowicie ciężko!
Spuściłam oczy na jasne panele. Skarcona przez jego mocny wzrok, nie wychylałam się żadnym słowem za ciszę. Czekałam, aż ujarzmi swoje nerwy. I przestanie na mnie wrzeszczeć z taką mocą.
- Jacob, ja muszę…
- Musisz? – Zadrwił ze mnie, podchodząc bliżej. Jego ironiczny wzrok i kpiący ton głosu bardzo mi się nie podobały. Wiedział to, ale nic z tym  nie robił. Tak strasznie chciałam go przytulić. Wiedziałam, że wtedy zmięknie i przestanie się awanturować. Problem utkwiony był w tym, ze bałam się chociażby drgnąć. – Ty wiesz, co ty wyprawiasz?
- Kocham? – Podniosłam oczy. Zdziwił się, odrzucając głowę. I parsknął śmiechem.
- Kochasz, tak? Jak na moje oko, to jesteś wykorzystywana. Omamił cię nieźle.
Zdrętwiała mi cała twarz. Zdrętwiałam cała, zastanawiając się bardzo, jak mój własny przyjaciel może mówić mi tak przykre słowa prosto w twarz. To, że serwował mi takie „słodkości” nie było w stanie zmienić moich uczuć do niego.  To, że nienawidził Harry'ego również nie zmieniało moich uczuć. Nadal kochałam go jak brata. Tylko nagle stał się potencjalnym odbiorcą policzka wymierzonego przeze mnie. Podniosłam się ciężko z kucek i stanęłam przed nim. Spojrzawszy głęboko w oczy, westchnęłam. Nie, nie uderzę go. Ja nie potrafię bić…Nie umiem podnieść dłoni na tych których kocham. Może dlatego, że ci, których kocham ja, podnosili dłoń na mnie…? Nie mogłabym go uderzyć…
- Powiedz mi, proszę, Jake, dlaczego go tak nienawidzisz?
Usiadł na moim łóżku. Przygniótł porozwalaną bieliznę i kosmetyki. Nie patrzył mi w oczy. I dobrze. Nie lubię, gdy patrzy, jak płaczę. A płakałam już wystarczająco mocno. Choć bezgłośnie. Nie odpowiadał na zadane przeze mnie pytanie. Sprawiał wrażenie zastanawiającego się nad odpowiedzią. Może nie nienawidził Harry’ego? Może to nie chodziło o to? To w takim razie, o co? Co Styles mu zrobił?
- Co on ci takiego zrobił, że krytykujesz każde moje zbliżenie do niego? Dlaczego tak reagujesz na wszystko, co z związane z Harry’m? – zapytałam cicho, wycierając łzy. Nie zauważył, że płakałam. Podniósł oczy dopiero wtedy, gdy mokre policzki zostały wytarte przez miękki rękaw mojego swetra. Nie zorientował się. Chociaż mógł rozpoznać, że jestem w kompletnej rozsypce, gdy łamał mi się głos. – No powiedz mi! Bo nie wiem! – krzyknęłam – Dlaczego tak bardzo nienawidzisz kogoś, kogo ja kocham nad życie! Dlaczego nie możesz patrzeć na człowieka, za którego ja oddałabym życie. Powiedz mi, proszę.
- Niszczy cię. Nie widzisz tego? Jesteś coraz bardziej roztrzęsiona. Coraz mocniej się nim przejmujesz. A swoje życie masz głęboko nie tam, gdzie powinnaś mieć, Am. Staczasz się. I ja mam na to pozwalać? Interesujesz się głupim, rozkapryszonym piosenkarzem, zamiast zająć się własnym życiem!
- Jesteś tak głupi, czy tylko mnie nabierasz, Jacob? To poważne pytanie! Ty nie widzisz tego, że właśnie kiedy mnie izolujesz od Harry’ego, cierpię mocniej? Zamiast pozwolić mi się nim interesować, robisz wszystko, bym się do niego zraziła. Nakręcasz tym tylko źle działającą maszynę. Robisz wszystko na odwrót! Nie pomagasz mi. Robisz wszystko, by było gorzej, niż jest!
Milczał. Ja też umilkłam. Schyliłam się i zaczęłam po cichu pakować resztę swoich rzeczy. Nie wiem, czy dotarło. Dotarło? Powolnym ruchem dłoni spakowałam kosmetyczkę. Było mi strasznie przykro. Nie chciałam być niemiła dla Jacoba. Wiem, że on również nieumyślnie zapodał mi tak dławiące słowa. Nie chciał mnie ranić.  Kochając kogoś mówisz mu raniące słowa tylko pod wpływem nerwów…Chciał mi pokazać swój punkt widzenia.  Nie potrafił na spokojnie.  Miał ten swój punkt widzenia…Którego ja nie rozumiałam. Nie wie tylko, że ja mam inny i nie dam przekonać się do tego, co uważa on sam.Przecież to wręcz niewykonalne. Ten przepełniony żalem głos zmęczonego Harry’ego. Kto po usłyszeniu tych smętnych kilku słów nie paliłby się do wsiadania do samolotu? Gdybym mogła, wystrzeliłabym do Toronto już w tej chwili, gdy szeptał mi do słuchawki. Życie zawsze lubiło kpiarsko ze mnie igrać. Zawsze, gdy chciałam zrobić cokolwiek dobrze, karnie waliło mi się wszystko na głowę. Taka złota zasada Amiry. Nieszczęsna zasada…
Ukradkiem zerkałam na szatyna. Siedział wpatrzony w jedną z moich bluzek.  Zaciskał wargi, pobielałe usta sprawiały wrażenie podatnych na pęknięcie. Na łóżku leżały dłonie, które zacisnął w pięści. Nie odzywał się. Zastanawiałam się nawet, czy on w ogóle oddycha. Zastygł  w bezruchu jak posąg z marmuru. Mrugał jedynie chwilę przeczesując powietrze rzęsami. Wydawał się być w innym świecie. W zupełnie innym niż ten, w którym ja siedziałam na zimnej podłodze i pakowałam się. Nie chciałam wyjeżdżać pokłócona z nim. Odłożyłam spodnie na bok. Podszedłszy do przyjaciela, złapałam go za ramię. Spojrzał w górę, na moją twarz. Mój proszący wzrok sprawił, że wywrócił oczami. I bez słowa wyciągnął długie ręce. Przytulona mogłam w spokoju odetchnąć. Nie oszukał mnie, gdy kiedyś, kiedy byliśmy młodsi, powiedział mi, że złość na mnie jest jak pierwszy śnieg. Szybko topnieje. A mnie stopniało serce.


      Wpatrywałam się w bielusieńkie obłoczki. Tak subtelnie przesuwały się po błękitnym tle wprawiając mnie w otępienie. Dawno nie widziałam tak zapierającego dech w piersi widoku. Niewiele miałam okazji, by obserwować z bliska tak ulotne, pięknie obłoki. Białe chmury płynące tuż przy moim okienku niezwykle mnie uspokajały.
Wreszcie siedziałam w samolocie. Wreszcie oderwałam się od ziemi, gotowa na kolejną podróż wysoko, wysoko nad ziemią. Tym razem bardzo spieszyłam się, by zasiąść na tym miejscu. Niewyobrażalne uczucie ulgi rozpłynęło się na moich barkach, gdy wreszcie zapięłam pas bezpieczeństwa. I nie bałam się lotu. Jak jeszcze kilka miesięcy temu, lecąc do Sydney, trzęsłam się przeokropnie, tak teraz byłam oazą spokoju. Lęk zakorzeniał się we mnie z innego powodu. Już  nie musiałam się bać wysokości. Fakt, że wzbijam się okropnie wysoko w niebo nie był dla mnie powodem do drgawek strachu. Najgorszym prowodyrem do lęku był głos Harry’ego, który został mi w pamięci. Ten głos, który dobudzał mnie z transu po koszmarze. Ten sam, który przeraził mnie tonem słów. Zamglonym wzrokiem wpatrywałam się w niebo. Tak piekielnie bałam się widoku chłopaka, który zobaczę, gdy tylko dotknę stopami ziemi. Zamarzałam na krystaliczny lód. Mój świat nagle zatrzymywał się w miejscu. Tylko On potrafi swoim życiem wywracać mój żywot do góry nogami. Nigdy nie przypuszczałabym, że gdy  kiedyś usłyszę Jego smutny głos, będę w stanie rzucić wszystko i zerwać się z miejsca. Byleby tylko wylądować na pieprzonym lotnisku w Toronto…I złapać Go za dłoń. To wszystko tylko po to, by mieć cały świat w dłoniach. Jest całym moim światem, który muszę ratować… Wszystkie najistotniejsze rzeczy, niecierpiące zwłoki, stawały się wyblakłe w ważności. Nic nie mogło sprawić, że puściłabym Jego głos w dal, ignorując. Czas stawał w miejscu, gdy za rogiem pojawiała się panika.
Zatrzymywałam się w miejscu naćpana strachem, gdy wyobrażałam sobie klepsydrę przesypująca leniwie piasek. Nie miałam najmniejszego pojęcia, skąd w mojej wyobraźni obraz klepsydry. Przesypywała swój piasek bardzo powoli. Byłam w stanie słyszeć dźwięk każdego upadającego ziarnka. Ten dźwięk śnił mi się po nocach. Otworzyłam oczy, zdrętwiała. Loty samolotem źle na mnie wpływają. Źle wpływa na mnie brak marzeń. Brak mojego marzenia…  Powinnam oddychać. A nie oddycham już przecież całe dwa miesiące. Całe dwa miesiące nie dotykałam sobą Jego ciała. Caluchne dwa miesiące żyłam w jakiejś cudownej próżni. Nie mogę doczekać się momentu, kiedy zemdleję, gdy dostarczy mi mojego upragnionego marzenia. Będę czuła szum w głowie, gdy wreszcie złapię oddech, poczuję Jego perfumy... Będę mogła wdychać Go bez oporu. I będę mogła mdleć, ile mi się żywnie podoba. Odpłynę. Tak pięknie odfrunę w Jego ramiona, chaotycznie łapiąc hausty Jego zapachu. I znów będzie pachniało marzeniem. Jestem tego pewna. 



53 komentarze:

  1. Boże, czy TY musisz tak bosko pisać? Gdyby To opowiadanie nie istniało spokojnie mogłabym żyć, ale wtedy... byłoby strasznie pusto... To opowiadanie jest wspaniałym elementem, drobnym, ale zawsze elementem, mojego życia. Dziękuję CI, za tego bloga, za to opowiadania:)
    Mam nadzieję, że tym razem Harry nie będzie taki dla Amiry. Że wszystko się ułoży... Chciałam napisać "I, że zawsze będą szczęśliwi", ale to by oznaczało koniec opowiadania, więc może trochę zawirowań?

    Życzę Weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Fario, nie wiesz nawet, ile jeszcze będzie zawirowań..!

      Usuń
  2. Już na samym wstępie się rozpłynęłam.
    Dla niesprawnego oka ten rozdział w stylu pisania nie różni się niczym od pozostałych, ale ja coś zauważyłam...Nie jest to tak samo smutny rozdział. Każdy poprzedni był przepełniony jakimś smutkiem. W tym zauważyłam coś...innego. Pisałaś jakoś inaczej.
    Mam nadzieję, że masz dużo zapasowych rozdziałów, a jak nie, to że wróci do ciebie wena.
    Trzymaj się kochana :) JESTEM Z TOBĄ. Pamiętaj o tym. Nawet jak nie ma mnie na gadu gadu, to jestem z tobą sercem i myślami.
    Okey i teraz zabrakło mi słów, u mnie to nie jest rzadkość. Nie wiem co napisać dalej bo... naprawdę mnie to rozbroiło. Sam wstęp, kiedy napisałaś, że Harry'ego utożsamiasz z Tą osobą. Samo to, jak napisałaś, że nie masz weny, że już nie chce ci się pisać, no to mnie zatkało podwójnie. Aż mi laptop spadł z kolana, mój brat może potwierdzić. Mam nadzieję, że znajdziesz kolejne źródło weny i ... Dobra, powtarzam się.
    Ponieważ ten komentarz pomału traci sens, kończę.
    Pozdrawiam, Harry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój jedyny i ukochany Haroldzie!
      Coś zauwazyłaś i masz bystre oko - baaaardzo! Ten rozdział jest taką "poprzeczką". Oddziela etapy. To co było wcześniej, ewidentnie jest odmiennie od tego, co dopiero opublikuję. Dlatego taką zmiankę znalazłaś. Ciesze się, że to jakoś zauwazyłaś.
      Wiem, ze jesteś ze mną i bardzo to doceniam. Jeszcze nie widzisz jak, ale to niełatwe okazać.
      Uwielbiam, jak tak się napalisz, napalisz, a potem nie wiesz, co pisać, To słodkie!
      Twój Louis. :)

      Usuń
    2. I znowu się rozpływam i nie wiem co napisać :)
      Chyba najprościej będzie jak napiszę coś, co już wszyscy wiedzą: Kocham cię!!

      Usuń
    3. Ja Ciebie równie mocno. :)

      Usuń
  3. po prostu... ochy i achy. czytając rozdział przy głosie bruno marsa (wybacz, nie lubię tej piosenki, która podałaś w linku :)) byłam zachwycona, zresztą, jak zwykle.
    czytałam to z trzy razy, by znaleźć jakiś choćby malutki mankament, malutki błąd by moje komentarze nie miały podobnego schematu (krytyka, na moje, daje kopa, a widzę, że masz literackie zawieszenie, sama nienawidzę, dnia, kiedy to ani razu nie otworzę worda i nie skrobnę tam czegoś, może masz podobnie, chciałam tylko pomóc) - tylko zachwalania twojego sposobu pisania, pomysłu, rozdziału, ale nie mogłam. przez ciebie tracę pewność siebie, jeśli chodzi o moje bezsensowne tworzenie, haha :)
    jej, moja nazwa padła w podziękowaniach, to miłe, dziękuję. :) my czytelnicy, najprawdopodobniej, traktujemy cię podobnie (chodzi o fragment z rodziną), bo dajesz nam coś na rodzaj radości, kiedy czytamy to co tu publikujesz (nawiasem mówiąc, nie wiem z jakiej przeglądarki korzystasz, ja korzystam z chrome, twój blog znalazł się w takim "rankingu" stron, na które wchodzę najczęściej, zaraz po google tłumaczu, jako pierwszy blog z opowiadanie, haha)
    no ale czas przejść do konkretów... :)
    pozwól, że przytoczę "Pakowałam całą siebie. Tylko serca nie musiałam pakować. Przecież było z Nim. Tam, w tym całym Toronto. Było z Harry’m…" tak, zdecydowanie to mój ulubiony fragment.
    kompletnie, ale to naprawdę za chiny nie umiem zrozumieć jackoba, podobnie jak amira, niby się o nią troszczy, ale szczerze mówiąc, no cóż... ja to bym miała raczej głęboko gdzieś takie troszczenie, no wybacz
    fragment, który mnie nieźle zszokował... amira była bita przez rodziców, rodzinę? boże.
    lubię też ten fragment, w którym wspomniałaś o tym, że złość szybko topnieje... (tak, ja tak fragmentami, a potem co chwilę zmieniam ten fragment, nie mogąc wybrać, co najbardziej mi się podobało, jestem nienormalna)
    uwielbiam, kiedy w rozdziałach (widzisz? jest tyle dobrych fragmentów -.-) nawiązujesz do nazwy bloga :)
    czytając poprzednie komentarze, nie mogę doczekać się tych obiecanych zawirowań, jej! :)
    pozdrawiam serdecznie licząc na szybkie dodanie przez ciebie kolejnych rozdziałów - @ninjapaynephone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pattie, ubóstwiam Cię! Jeżeli ktoś tu daje długie komentarze - jesteś w tym mistrzynią! Nikt nie serwuje mi tu tak kolosalnie wielkich, nadzianych super treścią komentów! Jak tylko widzę Twój nick, od razu zacieram ręce, bo doskonale wiem, ze mam niemaluchną lekturę.
      Jakbyś mi mogła piosenkę Bruno Marsa tu podrzucić, to bym Ci była wdzięczna. Fakt faktem, Example wcisnęłam tu tylko dlatego, że dowiedziałam się, ze to piosenka lubiana przez Stylesa i chciałam to jakoś podkreślić...I nie chciało mi się szukać piosenki "dopasowanej" do klimatu rozdziału. A chętnie sobie przesłucham to, co Ty słuchałaś.
      Doceniam to, że u Ciebie motywująco działa krytyka. U mnie jest troszeczkę odwrotnie. Są ludzie, którzy słysząc złe słowo na siebie - działają natychmiastowo, regenerując siły. Robią wszystko na przekór tym, którzy twierdzą, że są do niczego. Walczą, by być lepszymi. Krytyka w ten sposób pomaga. Ja niestety jestem człowiekiem innej natury i...chcąc nie chcąc, słysząc krytykę, trochę się w sobie "zasupłuję". "Skoro ktoś powiedział mi, że jestem fatalna, to znaczy że jestem fatalna i to nie jest dla mnie!" I w taki sposób krytyka mnie "zamyka". To nie fajnie, doskonale o tym wiem. Aczkolwiek jest kilka rodzai krytyki - pomocna i dobijająca. Ja toleruję tylko tą pomocną. Która pokaże mi, nakieruje mnie, jak mam się poprawić.
      Również używam google chrome, więc doskonale wiem, o jaki ranking Ci się rozbiega! To strasznie miłe i bardzo to doceniam, że tak często tu "wpadasz", przez co "wygrałam" ranking. Wow! ; )
      Ten fragment o pakowaniu - musze przyznac, że też jestm moim ulubionym w tym kawałku opowiadania. ; )
      Jacob to trudny kawałek do zgryzienia, sama to przyznam. On ma charakter mojego przyjaciela - który nawiasem mówiąc - też łatwym psycholem do ogarnięcia nie jest! Dlatego zerżnęłam - tak jak to napisałam w którymś komentarzu poniżej - charakter mojego przyjaciela i przyłatałam go Jacobowi. Łatwiej mi pisać i w ogóle. I obaj panów nie rozumiem, ale uwielbiam!
      A dlaczego lubisz, jak nawiązuję do nazwy bloga?
      Oh, zawirowania będą! Może małe, może duże - zależy jak dla kogo!
      Pozdrawiam serdeczniasto! :)

      Usuń
    2. haha, jej, naprawdę mi miło. za długość moich komentarzy odpowiada fakt, że naczytałam się bardzo dużo blogowych ocenialni i tak jakoś ten schemat pozostał w mojej głowie :)
      hm, dlaczego uwielbiam nawiązania do nazwy... cóż... daje to poczucie, że autorka bloga wie co robi i dokładnie przemyślała nazwę bloga (że nazwa nie jest przypadkowa), ale także i wszystko co się na nim znajduje, by wszystko do siebie pasowało, współgrało ze sobą. nazwa bloga jest bardzo ważną rzeczą, powinna zachęcać czytelnika do kliknięcia w link historii, a "zapach marzenia" jest bardzo intrygujący i powoduje ciekawość człowieka, aż chce się na taką stronę wejść! :)

      Usuń
    3. Sama kiedyś byłam "zatrudniona" w ocenialni. Co prawda oceniałam tam jedynie dwa miesiące, gdyż potem uznałam, że to nie dla mnie - że nie lubię wciskać innym tego, co sama uważam za słuszne. Odeszłam również dlatego, że rozpoczął się rok szkolny i całkowicie nie miałam na to czasu. :)
      Okay, więc już rozumiem, dlaczego tak to lubisz. Ja też lubię nazwę "Zapach Marzenia". Bardzo długo na tym rozmyślałam i...wpadło mi to podczas snu. :)

      Usuń
    4. komentarz pisany o normalnej porze, a zapomniałam wtedy o co mnie prosiłaś. -.- dopiero jak spojrzałam na pulpit i zobaczyłam folder "muzyka" -.-
      słuchałam rozdziału słuchając tak właściwie dwóch jego piosenek "all she knows" i "who you are" :)

      Usuń
  4. Czy ty musisz tak cudownie pisać ?! <3
    To po prostu nie fair ja męczę się z każdym zdaniem, a i tak wychodzi jakieś mdłe badziewie. W twoim opowiadaniu jest tyle uczuć, że gdy tylko dojdę do końca rozdziału wkurzam się na ciebie, że skończyłaś w takim momencie.
    Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mary, nie przesadzajmy! Pisanie sprawia Ci przyjemność? To się nie męcz z każdym zdaniem, tylko pisz, tak jak Cię ręka prowadzi, czy tam mózg( Nie wiem, jakie masz metody wyobraźnio-tworzące...). Rób tak, żeby Ci było dobrze ( Absolutnie nie brzmi to kontrowersyjnie, żadnego czepialstwa tu nie robić! ; D ) W moim opowiadaniu natomiast, jest tyle uczuć bo...Bo ja wszędzie wtykam uczucia. Co naprawdę fajnym sposobem na tworzenie nie jest! Przynajmniej nie zawsze...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. O jejciu! To było niesamowite. Po prostu czułam się jakbym była w tym samolocie. I patrzyła na te obłoczki :) Jesteś genialna, cudowna, wspaniała, nieziemska! Masz talent, który ofiarował Ci Bóg. Nie zmarnuj go! Jestem Twoją fanką. A Ty moją inspiracją :)
    Pozdrawiam, Joan.x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jesteś genialna, że Twoja wyobraźnia jest w stanie tak zadziałać! To wielka umiejętność- przeczytać to i zobaczyć to oczami wyobraźni. Gratuluję!
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Proszę Cię nie rezygnuj z pisania. Dzięki temu opowiadaniu patrze na życie z zupełnie innej perspektywy , codziennie wchodzę tutaj tylko po to by poczytać rozdział kilka razy a gdy widzę nowy ciesze się jak małe dziecko i od razu zabieram się do czytania .. kocham sobie to wyobrażać po nocach słuchając piosenek One Direction tak bardzo bym chciała być na miejscy Amiry


    więc proszę Cię nie zostawiaj bloga (twoja fanka) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy, przenigdy nie napisałam nigdzie, że zrezygnuję z pisania. To że zawieszę TEGO bloga i nie będę umieszać dalszych losów Amiry i Hazzy nie oznacza, że rezygnuję z pisania. Po prostu czasami odechciewa się pisać i nie ma się na to wpływu. Lepszym wyborem wtedy jest zrobić sobie przerwę, niźli robić coś na siłę...
      Trochę to toksycznie brzmi, że patrzysz na życie z zupełnie innej strony przez moje opowiadanie. Powinnaś mieć swój światopogląd na który nie ma wpływu żadne opowiadanie, pisanie pod dyktando czyjejś psychiki. Ale rozumiem, że po prostu się przywiązałaś. Bardzo to miłe.
      Tak, to nocne wyobrażanie jest czadooooowe, że tak powiem. Niesamowicie jest leżeć i płatać figle w myślach. To okropnie odprężające! :)
      Nie zostawię bloga. I żadnych mi tu fanek! :)

      Usuń
  7. Albo ten rozdział jest za krótki, albo tak szybko mi zleciał, bo tak dobrze się czytało.-.- Jedno jest pewne: chcę następny. Myślałam, że już w tym się spotkają, a tu znowu niepewność. @Vas_HappeninXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ten rozdział jest krótki. Biorąc pod uwagę to, ze coraz bardziej jesteście wybredni - każdy kolejny rozdział będzie krótszy...Haha! :)

      Usuń
  8. Dzięki, że ujawniłaś nam genezę tego opowiadania, cieszę się, że jesteś już 'wyleczona' z tego typu miłości. Szkoda, że to negatywnie wpływa na Twoją wenę, ale przecież opowiadanie w porównaniu z tym co przeżywałaś nie jest tak ważne. :)
    Bardzo dziękuję też za pozdrowienia (bo chodzi o mnie, tak? :D).
    Nie wiem, jak skomentować rozdział, bo za każdym razem piszę tylko, że zatracam się w świecie Amiry. Jestem nudna! :D Fajnie, że pokazałaś nam takiego Jacoba. Osobiście kojarzy mi się on z postacią ze 'Zmierzchu' o tym samym imieniu. Również jest świetnym przyjacielem, który czasem nie potrafi zapanować nad emocjami.
    Czekam, aż w opowiadaniu znów pojawi się Harry i reszta One Direction. :)
    Pozdrawiam, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Geneza opowiadania jest tu akurat najmniej potrzebna p fakt. Ale miałam jakąś wewnętrzną ochotę na poopowiadanie Wam, co to się u mnie z psychiką dzieje. :)
      Tak, pozdrowienia zdecydowanie były skierowane również do Ciebie. :)
      Nie przejmuj się - każde słowa są dla mnie na wagę złota, wszystkie bardzo uważnie czytam - absolutnie nie jesteś nudna! Uwielbiam czytać komentarze, więc nie odbieram tego jako nudy!
      Jacob ma psychikę mojego przyjaciela Dosłownie "zerżnęłam" charakter z mojego Maćka, i nadałam go bohaterowi opowiadania. Ponieważ sama utożsamiam się z Amirą - sytuacja jest dla mnie łatwiejsza, gdy Jacoba mogę opisać jako kogoś, kto jest dla mnie bliższy. Wtedy jest o wiele prościej pisać o nim.
      W następnym rozdziale już się "spotkasz" z Harry'm i One Direction.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Jak ja lubię, kiedy mi ktoś na komentarze odpowiada, to takie miłe i sympatyczne :) Ania. <3

      Usuń
  9. Wiesz, że brak mi słów na to,aby opisać co ja teraz czuje? Awr.. powtórzę się już,ale trudno. ;) Gdybym tylko mogła oddałabym Ci pokłon za to opowiadanie ;) Już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału!
    Życzę weny ;)
    K.Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karo, już mi wszystko powiedziałaś! :)

      Usuń
    2. Nie prawda! ja nic nie powiedziałam ;)

      Usuń
  10. Byłam, przeczytałam, zakochałam się w Twoim nieoczywistym Harrym i... Kurczę. Nigdy nie miałam uczuć, zimny kamień i te sprawy, a od pewnego czasu płaczę. Chyba dochodzi do mnie, że takie "opowiadaniowe" uczucia mnie nie spotkają.
    Ach, i pełnoprawny komentarz - taki po mojemu - napiszę po powrocie z wakacji.
    Zauroczony Wunder.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, Wunder, rozczuliłaś mnie. Bardzo fajnie! :) Dzięki, że wpadłaś. ; )

      Usuń
  11. To jest jak lek na złe momenty. Po przeczytaniu mam takiego banana na ustach, że nawet nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić... A kiedy zobaczyłam tam u góry swój nick, to jakoś miło mi się zrobiło. Aniołku, dziękuję!

    Kredka

    OdpowiedzUsuń
  12. Taki blog jak twój jest naprawdę rzadkością. Świetne opisy przeżyć wewnętrznych, bardzo bogate i naprawdę dobrze rozwinięte. Każdy wyszuka w nich jakąś cząstkę czegoś co sam kiedyś czuł. To właśnie te opisy powodują, że ten blog jest taki a nie inny. Zawarty jest w nich duże uczucie i wiele emocji. W rozdziałach jak na razie nie ma wielkich namiętnych pocałunków, czy intymnych przeżyć bohaterów. Do tej pory miłość pomiędzy nimi przekazywałaś nam ich wewnętrznymi słowami. Odkryłaś przed nami tą stronę duchowa a nie fizyczną. Zobaczymy co będzie dalej! Czekam i śledzę z niecierpliwością ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. HeheheheheHEHEHEHEHEHE, oh stop it you :D Może to dziwne, ale i ja ciebie i innych czytelników zaczynam traktować jako członków jakiejś zamkniętej, tajemnej grupy, hahaha. łączysz ludzi, Kasiu! :)
    Faktycznie, widać zmianę stylu, co mi osobiście wcale nie przeszkadza. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądała forma kolejnych rozdziałów, ale to u mnie nic nowego :)
    A tak w ogóle to słyszałaś, że Harold lubi Aerosmith? Przypomniało mi się przy twojej prośbie o muzyce. Myślę, że "Dream on" całkiem by pasowało klimatem (i tytułem!) do twojej twórczości.
    Stay amazing :)

    Jashia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my to serio już taka rodzina trochę! Wszyscy prawie się znają! Coraz bliżej jestesmy. Niesamowite to jest!
      O formie nowych rozdziałów przekonasz się już niedługo. :)
      Tak, słyszałam, że nasza Haroldzina lubi Aerosmith. Ta piosenka, którą mi podesłałaś, rzeczywiście mi się spodobała. Jest piękna! Dzięki.

      Usuń
  14. No proszę cię !
    Dlaczego to takie krótkie ?
    proszę więcej ! Szybciej ...
    uwielbiam to jak piszesz :)
    Dziękuję za te cudowne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamo! Nie proś! ; ) Krótkie, bo nie długie, prawda? Więcej wrzucić nie moglam! :)

      Usuń
  15. pierwszy raz ktoś nazwał mnie 'Kramelkiem', wiesz? nawet nie wiedziałam, że można to tak ładnie zdrobnić. bardzo miło mi się zrobiło, gdy to przeczytałam ;) dziękuję ♥
    co do rozdziału. wiesz, że cię uwielbiam, prawda? nie mogę pojąć, jak można pisać coś tak idealnego... nie znam cię, ale czuję, że kiedyś odniesiesz wielki sukces i być może wydasz książkę? a jeśli już to się stanie, to nie zapomnisz o mnie i dasz mi znać, czy miałam rację? ;> hahah.
    choć Amira jest na każde zawołanie Harrego, to i tak ją uwielbiam. i naprawdę nie mogę się już doczekać ich kolejnego spotkania, w następnym rozdziale, jak mniemam ;)
    jestem tak zauroczona tym opowiadaniem, że już nawet nie wiem, co napisać ♥
    i przepraszam, że tak późno komentuję ;< gdyż trzynastkę przeczytałam od razu, ale niestety nie miałam czasu skomentować ;( mam nadzieję, że mi wybaczysz ♥
    tym razem chyba rozpisałam się trochę krócej niż poprzednio, ale no cóż...
    Pozdrawiam ♥
    @Kramel97

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kramelek bardzo mi się spodobało i rzeczywiście, cudnie to brzmi, prawda?
      Wiem, że mnie uwielbiasz, i ja Ciebie tez uwielbiam. Bo nie da się nie uwielbiać człowieka, który tak mocno mnie wspiera. I zyczy mi sukcesu. Obiecuję, że jeżeli tylko mi się uda - dowiesz się o książce. Byłoby to spełnieniem moich marzeń. Zobaczymy...
      Tak, Ami spotka się z Hazzą już w nastepnym rozdziale. ; )
      Nie przepraszaj mnie za to, że komentujesz późno. Nie kazałam Ci komentować, zrobiłaś to dobrowolnie. I bardzo wielką radość mi tym sprawiłaś. :)
      Całusy, Kramelku.

      Usuń
    2. awww, w tym momencie uśmiecham się tak szeroko, jak chyba nigdy ;D
      naprawdę wierzę, że twoje marzenie się kiedyś spełni ♥
      na serio spodobał mi się ten 'Kramelek', haha ;D od dzisiaj jesteś twórcą tego zdrobnienia, za co bardzo dziękuję ♥
      Kramelek ;p

      Usuń
    3. Hhahaha, tylko dla mnie jesteś Kramelkiem! ; D

      Usuń
  16. ,,Sama już nie wiem, co bardziej rani. Bycie przy kochanej osobie, czy życie z dala od niej.''
    Prawda? Bo miłość to także jest odmiana bólu. Ale takiego, którym potrafisz podzielić się z inną osobą. Który łamiesz na pół, i podarowywujesz Jemu. Byście cierpierli oboje, w dzień i podczas nocy.
    Kiedy szłam do kuchni, by zaparzyć sobie herbatę w celu odreagowania zastrzyku emocji, jaki mi zasaerwowałaś pomyślałam sobie, że jeszcze nigdy na żadne opowiadanie nie wylałam tyle łez, ile przeznaczyłam na Twoje właśnie. Masz pewnien niesamowity, paranormalny wręcz dar przedstawiana najprostszych nawet sytuacji z pewną dozą dramatyzmu. Ale bez niego Ten blog byłby suchy i pusty, jak zresztą przeważająca, co napawa mnie przerażeniem, część opowiadań w serwisie blogspot.com.
    Nigdy nie spotkałam się z takim opowiadaniem jak Twoje. A było ich naprawdę krocie. I choć mam niejasne wrażenie, że wplątałaś tu kosmyk ,,Zmierzchu'', dla mnie zawsze pozostanie ono w pewnym sensie wyjątkowe. Owiane tajemnicą, chociaż przecież wszystko skrzętnie wyjaśniasz i tłumaczysz Nam, osobom, któte nie są w stanie pojąć pokrętnych powiązań i myśli, kłębiących się podczas wiązania nierozwiazywalnym sznurem losów bohaterów w Twojej głowie.
    Pewnie nie potrafię wytłumaczyć jasno, czyli tak, byś mnie zrozumiała, o co mi chodzi. Ale jest coś takiego w twoim stylu pisania, co pociaga i kusi. A gdy już podejdziesz bliżej, poznasz i zasmakujesz, spętli ci nadgarstki i nie puści. Tak, stałam sie więźniem tego bloga; stałam się tym samym więźniem własnego umysłu.
    No, ale nareszcie. Amira i Harry będą przecież razem! Czy to nie powód do euforii? Dla mnie z pewnością. Już żaden zegar, żaden licznik kilometrów nie będą w stanie ich podzielić. Prawda? Bo złączył ich niezwykły klej. Miłość. Czyż nie?
    julia

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaglądam tu codziennie w nadziei, że dodałaś kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać. Piszesz tak cudownie, że oczekiwanie jest udręką.
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz cudowny styl pisania, umiesz w naprawdę świetny sposób przekazać myśli i uczucia. Zatracam się w słowach przekazywanych przez ciebie.
    Czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzięki temu opowiadaniu, wywołujesz we mnie często sprzeczne emocje. Płaczę i się uśmiecham jednocześnie, ale za to cię kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ładnie proszę... dodaj kolejny rozdział jak najszybciej. Nie mogę się doczekać spotkania Harry'ego z Amirą.
    Kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie jestem fanką One Direction, a na Twoim blogu znalazłam się zupełnie przypadkowo. Nie za bardzo go chciałam przeczytać bo na ogół się nie interesuje takimi opowiadaniami, ale dałam mu szansę i przeczytałam pierwszy rozdział. I Boże no, pokochałam to opowiadanie! Nie spałam całą noc i przeczytałam wszystkie rozdziały na raz! Jesteś naprawdę cudowną pisarką i trzymam kciuki za wydanie Twojej książki! :) Na pewno będę tu zaglądała czekając na nowe rozdziały! ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. +P.S. Nie mogę się doczekać spotkania Amiry z Harrym więc mam nadzieje, że dodasz następny szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ojej, gdy zobaczyłam swój malutki nick w Twojej dedykacji, aż się uśmiechnęłam! To taki zaszczyt i wielkie wyróżnienie! Wracam z wakacji mojego życia, pełna przygnębienia że tak szybko się skończyły a tu taka niespodzianka! Dziękuję kochanie. Co do rozdziału - mam dziwne przeczucie, że Harry wywinie jakiś numer, który zapewne opiszesz idealnie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak się zastanawiam, jesteś jeszcze może zainteresowana tymi zdjęciami? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy się nadadzą, ale znalazłam kilka ;) @iga_x33 jak chcesz to napisz to się jakoś dogadamy ;>

      Usuń
  25. nie jestem fanką poświęcania przyjaźni dla miłości. w moim otoczeniu nikt nigdy na tym dobrze nie wyszedł, lecz jeśli A. czuje, że tak właśnie powinna postąpić - nadwyrężać relacje z J. dla H. to niech tak zrobi. nie zmienia to oczywiście faktu, że nie mogę doczekać się spotkania A. i H. z nadzieją, że tym razem zapach marzenia wypełni całe jej ciało od czubka głowy, aż po koniuszki palców.
    ps. zdjęcie na moim facebooku, które tak lubisz jest Twoje. jeszcze nikt nigdy mi nie powiedział, że lubi mojego pieprzyka na brodzie. przez Ciebie w ogóle zaczęłam go zauważać. teraz od zawsze widząc go, będę przypominała sobie o Tobie, K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiiiiitku! Jak fajnie, że wpadłaś. Wiesz, ja to mam ochotę tego Twojego pieprzyk nazwać...Bo mam manię nazywania pieprzyków! On jest uroczy!
      A zdjęcie chyba serio Ci zarąbię! :)

      Usuń